poniedziałek, 11 czerwca 2018

Style przejść i skala trudności dróg

Cześć.
Wreszcie mam dostęp do komputera, hurra! Zauważyłam teraz komentarz i już odpowiadam. Plan dnia jest po prawej stronie, niestety na blogu w wersji na telefon tego nie widać. Dziś o stylach przejść i wycenie dróg.. Dobra, po kolei.

  1. OS-on sight  → czyli po prostu przejście jakieś drogi w ciągu, bez odpadnięcia, po raz pierwszy, bez sprawdzania z asekuracją dolną. 
  2. FL-flash  → jak wyżej jednakże dopuszczalne są porady (np. znajomych w pobliżu) i wcześniejsze zbadanie terenu
  3. RP-red point → bardzo podobne do OS i FL jednakże dopuszczalne jest opracowanie przechwytów. Najczęściej używany do trudnych dróg, zwanych projektami
  4. PP-pink point → bardzo podobny do RP, ale tu mamy przygotowane przeloty
  5. RK-rotkreuz → po odpadnięciu wracamy do naszej wspinaczki, dzięki czemu część drogi pokonujemy z wędka
  6. AF-all free → wszystkie chwyty dozwolone, czyli odpadnięcia, duża ilość prób
  7. TR-top rope → wspinaczka z asekuracją na wędkę
To by było na tyle jeśli chodzi o style przejść, teraz wycena. A tych jest od groma i ciut, ciut. Fracncuska (od 1 do 9), Fińska, Brytyjska, itp itd oraz Polska ustalona przez Kurtykę. Jeśli teraz się zastanawiacie dlaczego nie wymieniłam zakresu Fińskiej i Brytyjskiej to już odpowiadam. Tej wyceny raczej szybko nie zobaczycie, najpopularniejsza jest Francuska, a skoro jesteśmy Polakami to i Polska. Zaczyna się od I i kończy na VI.8. Jeśli wybierzecie się na ściankę wspinaczkową to przy stanowiskach będą (albo chociaż zazwyczaj są) karteczki z wyceną. Najczęściej są to IV, V, V+. VI, VI+, VI.1, VI.1+, VI.2, VI.2+, VI.3, VI.3+, VI.4. Nie ma minusów jak słusznie pewnie spostrzegliście. Taka IV, V to drogi po tak zwanych "klamach" idealne dla początkujących. VI, VI.1 są już dla ludzi obeznanych, a takie VI.2 i wyżej to bardzo trudne drogi. Mam nadzieję, że nie zamąciłam za bardzo...
Heja!

niedziela, 10 czerwca 2018

Arachnofobia i skały

Cześć.
W poprzednich postach opisałam zasady asekuracji i sprzęt. Jutro zapoznam Was z stylami wspinaczkowymi i wyceną. Dziś jednak mały przerywnik w teorii i opowiem Wam o moim pierwszyn zetknięciu z terenem, czyli skałami.
Zapisałam się w zeszłoroczne wakacje na obóz wspinaczkowy, niestety musieli odwołać bo brak chętnych. Jako, że bardzo mi zależało na wyjeździe to rodzice zapisali mnie na kolejny termin. Spakowałam walizke i w drogę przygodo!
Pierwszy zawód. Były drobne opóźnienia i musieliśmy kilka dni na początku zwlekać z wspinaczką. Ale później jak już przyszedł nasz instruktor i zaczął nas wtajemniczać... Bajeczka. Cała nasza piątka siedziała i słuchała go 4 godziny bez szemrania. Nasza opiekunka była zachwycona, że gadaniną można uciszyć nastolatków na taki czas. Jak na jeden dzień to było tyle. W ciągu następnych dni uczyliśmy się wspinania, ponieważ w tej grupie byłam w sumie jedyną osobą, która miała z tym sportem wcześniej do czynienia.
Nasz instruktor wszedł na skałę (nie, nie po niej tylko jakąś drogą okrężną) i rzucił linę. Po wpisie sprzed dwóch dni powinniście wiedzieć co to za asekuracja.
Tak, górna. Tu mieliśmy masę ćwiczeń, takich jak wspinanie bez użycia dłoni, palców itd. Uprzedzając pytania- to był łatwy teren i każdy sobie z tym poradził. Następnie nauczyliśmy się asekuracji dolnej (ha! Tu też byłam górą bo odbyłam zimą kurs na tę asekurację) i... Dzida w skały obite! Pojawia się pierwsze nowe określenie- skała obita, wspinanie sportowe. Co to znaczy? Nic innego jak ściana przygotowana dla wspinaczy z wkręconymi spitami. Wystarczy wpiąć ekspres, a w niego linę i można iść dalej.
(Tak, doskonale rozumiem, że możecie nie wiedzieć o czym pisze. Jak dojdę do porozumienia z moim laptopem dodam zdjęcia i stanie się może trochę jasność).
spit
 Porobiliśmy kilka dróg, dzień się skończył. Później poznaliśmy trady. Wspinanie tradycyjne po golutkiej ścianie. Spójrzcie w poprzedni wpis, punkt 6 z *. Oznacza ona właśnie ten sprzęt mniej obowiązkowy, ale jednak niezbędny do tradów. Polega to na tym, że w szczeliny wkładamy np. heksa... To jest taka specjalna kostka jakby. Z pętelką do wpięcia ekspresu i liny.
heks
(Tu zdjęcie. Pojawi się w poniedziałek)
ekspres
OK, Ok. Wiecie, że jadąc na ten obóz okropnie bałam się pająków? Wystarczył jeden wielonóg bym zaczęła piszczeć i zwiewać gdzie pieprz rośnie. No wyobraźcie sobie taką osobę w skałach gdzie pająków jest dużo. Raz sobie idę do góry tradem, montuje radośnie heksy,roksy, słoneczko grzeje, a tu nagle ze szczeliny wyłazi on. Osiem chudych, długich nóg. Tyci tułów. Zamarłam. Spokojnie, wdech i wydech. Zamontowałam szybko punkt, wpięłam linę i pognałam dalej. Raz mój partner pokazał mi u podnóża skały tłuściutkiego pająka. Potem się śmiał bo zawsze jak zjeżdżałam z góry to obserwowałam tego grubaska. Wszystko byle nie wpaść w sieć. Ha-ha. Ale powiem Wam szczerze, dzięki temu obozowi moja arachnofobia zmniejszyła się...
Miało nie być teorii, a trochę się wkradło. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Heja!

sobota, 9 czerwca 2018

Sprzęt

Cześć.
Wczoraj było o asekuracji, a dziś o sprzęcie.
Po pierwsze: uprząż, czyli takie jakby gacie (a dokładniej pas w biodrze, dwa na udach i tasiemki łączące to wszystko).
Po drugie: buty wspinaczkowe. Obowiązkowo mniejsze przynajmniej pół rozmiaru niż obuwie codzienne, wykonane z gumy. Są trzy rodzaje ➡ wsuwane, na rzep i wiązane
Po trzecie: magnezja. Biały proszek, który wchłania wilgoć dzięki czemu ręce nie ślizgają się na chwytach.
Po czwarte: lina ➡dynamiczna (asekuracja dolna) i statyczna (asekuracja górna). Są też np rep liny do innych rzeczy, w które nie będę Was obecnie wtajemniczać.
Po piąte: przyrząd asekuracyjny. Tu też jest kilka rodzai ➡ kubki, płytki, automaty. Co kto woli.
Po szóste*: heksy,roksy, friendy, taśmy, ekspresy,karabinki. Używane głównie w trakcie wspinania w terenie naturalnym.
Heja!

piątek, 8 czerwca 2018

Asekuracja

Cześć Wam!
Dziś o asekuracji podczas wspinaczki po trochu. Wyróżnia się dwa główne typy, dolna i górna (zwana również wędką). Czy ktoś z Was był może kiedyś w centrum wspinaczkowym? Jeśli tak to na pewno zauważyliście ściany z kolorowymi chwytami i stopniami oraz line spadająca z góry (gdzie jest zamontowana na specjlanym stanowisku). To jest owy drugi typ asekuracji, najprostszy, ponieważ po prostu idziemy do góry.
Asekuracja dolna wymaga większego doświadczenia (zarówno wspinacza jak i asekuranta), gdyż linę prowadzi się od dołu i wpina w specjalne punkty asekuracyjne. Wspinając się w ten sposób można złapać tzw. "lot"-wyobraźcie sobie taką sytuacje: wpinacie sznurek w agrafkę, później w następną ciut wyżej, wyżej i wyżej... A na końcu nasz sznureczek jest pod agrafką i spada. Tak samo jest ze wspinaczem,ale spokojnie to jest niegroźne. Trzeba po prostu wiedzieć jak lecieć, a tego uczą na kursach. Wracając jednak do dolnej... Tu pojawia się jeszcze jedna asekuracja ➡ spotting. Wiadomo, do pierwszej wpinki wspinacz nie posiada żadnej askeuracji, więc asekurant zabezpiecza go rękoma złączonymi w taki trójkąt. To tak ogółem, jeśli kogoś zaciekawiłam to zapraszam do najbliższego centrum wspinaczkowego! Tamtejsi instruktorzy z pewnością zagłębią Was bardziej w ten temat...
(Zdjęcia dodam w późniejszym terminie, ponieważ obecnie nie mam dostępu do komputera, za co Was kochani czytelnicy najmocniej przepraszam)
Heja!


czwartek, 7 czerwca 2018

Znaleziono!

Barbasia natchniona wczorajszym postem i swoim wspaniałym talentem podreptała do tatusia pochwalić się blogiem. Ojczulek troskliwie stwierdził, że fajnie,fajnie, ale znajdź temat przewodni. Dobra, tak więc spójrzcie teraz na mój idealny plan dnia umieszczony po prawej stronie. Trening. Czego? Jakże by inaczej, Barbasia się wspina. Nie, nie po drzewach (co się mimo wszystko zdarza). Po ścianie! Tak dobrze czytacie. Więc Was wtajemniczę trochę w ten piękny sport jakim jest wspinaczka. Zacznijmy po kolei, odrobina historii i ciekawostek.
Ogólnie rzecz biorąc to kiedyś ludzie, którzy się wspinali to były... Ćpuny. Znaczy się, oni byli jednymi z promotorów. Pierw było dwóch facetów, którzy rywalizowali między sobą w Yosemitach. A później były owe Dzieci Kwiatów. Przewodnikiem tej uroczej grupki był mężczyzna, który uwielbiał palić trawę i bardzo często wyruszał w górę na haju. Lecz spokojnie, wspinali się rewelacyjnie, a w zespole była również jedna przedstawicielka płci żeńskiej! I była (jest bo wciąż żyje) wprost rewelacyjna. Odnosili sukcesy ogromne! Dowiedziałam się o tym wszystkim w filmie "Buntownicy na krawędzi". No, na dziś tyle, jutro omówię zasady asekuracji pokrótce.
Heja!

środa, 6 czerwca 2018

Klikaj i czytaj :D

Cześć.
Tak to znowu ja Barbasia... W sumie to chyba jest normalne skoro jestem autorką tego bloga, prawda? Dobra, nie ważne. We wtorek Szanowana Informatyczka (pozdrawiam, tak o Panią chodzi!) powiedziała, że osoby chętne mają zamienić się na tydzień w blogerów i działać codziennie. No czemu nie, niby nie czuję się blogerka, ale przecież do odważnych świat należy. 
Tak więc wstałam rano dnia następnego, poszłam do szkoły, na trening i gdy już chciałam iść spać.. Blog! Halo, halo! Włączyła się jakaś lampka w mózgownicy, która chciała przekazać: WŁĄCZ KOMPUTER! Ehh no dobra, dobra, miałam się postarać. Oczywiście durny  kochany internet miał odmienne zdanie, więc nim włączyłam "wstaw post" musiałam zwalczyć chęć wywalenia urządzenia za okno. Szczerze powiedziawszy, kochani czytelnicy (tak wiem, że Was nie ma) to nie wiem o czym mam pisać na blogu. Naprawdę. Więc ponownie Was przeproszę, ale będę tu po prostu klepać trzy po trzy o tym co siedzi mi we łbie. Mam do tego talent... Udało mi się pozytywnie zaliczyć sprawdzian z geografii wiedząc coś tam i pisząc wiele. Dobra, nie będę Was już bardziej zanudzać niż to konieczne, załączam jeszcze małą nutkę żebyście prędko zapomnieli o tym wyżej i się zrelaksowali.
No to heja, miłego odbioru!